Zarząd Regionu NSZZ "Solidarność" Pomorza Zachodniego

„Solidarność” czeka zmiana pokoleniowa

Rozmowa z Piotrem Dudą, przewodniczącym KK NSZZ „Solidarność”

– Spotkał się pan w Szczecinie z członkami prezydium Zarządu Regionu. To wasze pierwsze oficjalne spotkanie od czasu zjazdu delegatów w Zakopanem,  który skończył się zgrzytem i protestem zachodniopomorskich delegatów. Czy możemy uznać, że ta sprawa została już wyjaśniona?

– Skoro tutaj jestem, to na pewno tak. Znamy się z przewodniczącym Mieczysławem Jurkiem od wielu lat, musimy rozmawiać dla dobra członków związku – nie tylko z Regionu Pomorza Zachodniego, ale całej „Solidarności” i cieszę się, że mogę tu być. Chcę również przekazać aktualne informacje, które są bardzo ważne dla związkowców, m.in. o stanie rozmów z przedstawicielami rządu. Dyskutujemy z nimi o postulatach, zgłoszonych przed Marszem Godności, który nie odbył się z powodu tragedii w Przewodowie. Mamy na tę chwilę kilka sygnałów pozytywnych, ale wiele spraw jest jeszcze nierozstrzygniętych, zwłaszcza w sferze finansów publicznych. Są jednak i takie aspekty, które idą w dobrym kierunku: szczególna ochrona działaczy związkowych, czy wyłączenie z minimalnego wynagrodzenia dodatku za pracę w warunkach szkodliwych i niebezpiecznych. Miejmy nadzieję, że na marcowej Komisji Krajowej w Spale będziemy mogli przekazać informację o postępach w negocjacjach. I to Komisja Krajowa zdecyduje, czy powinniśmy podpisywać porozumienie z rządem etapami, czy warto poczekać i podpisać kompleksowo. Wszystko toczy się bardzo dynamicznie, ale obwarowane jest licznymi procedurami i koniecznością przeprowadzenia zmian czy to na Radzie Ministrów, czy w parlamencie. Mamy świadomość, że im szybciej zakończymy rozmowy z rządem i podpiszemy porozumienie, tym lepiej dla nas. Jak potrzebna jest faktyczna ochrona działaczy związkowych widzimy codziennie. Ze wszystkich regionów spływają do nas informacje o zwolnieniach czy to przewodniczących organizacji, czy chronionych działaczy. Takie przypadki są przecież i waszym regionie.   

– Tak, i wciąż się pojawiają nowe, jak ostatnia głośna sprawa trzech kobiet zwolnionych z IPN-u…

– Te trzy pracownice, członkinie naszego związku nie były pod szczególną ochroną, co oczywiście nie oznacza, że nie powinny być chronione przez związek zawodowy „Solidarność”. Na prośbę przewodniczącego Mieczysława Jurka, przygotowuję w tej sprawie pismo do prezesa Karola Nawrockiego. Mam też protokół pokontrolny Państwowej Inspekcji Pracy i jestem dobrej myśli. Mam przekonanie, iż pracownice z IPN- u zostaną przywrócone do pracy.

– Nie mogę nie spytać o temat emerytur stażowych. Czy rozmowy z rządzącymi w tej sprawie jeszcze się toczą?

– „Solidarność” tej sprawy na pewno nie odpuści. Emerytury stażowe to nie tylko postulat, ale punkt wpisany w umowę programową w 2015 roku z Andrzejem Dudą, wówczas kandydatem na prezydenta, i w 2020 gdy pan prezydent ubiegał się o reelekcję. Niestety, ze strony Zjednoczonej Prawicy ten temat dotyka totalna obstrukcja. Projekt obywatelski, przygotowany przez „Solidarność”, pod którym zebraliśmy pół miliona podpisów, został – po pierwszym czytaniu w Sejmie – skierowany do Komisji Spraw Społecznych i Rodziny. Projekt prezydencki nie znalazł się jeszcze nawet w pierwszym czytaniu, pomimo tego, że został złożony w grudniu 2021 roku. Zamrażanie w szufladach projektów prezydenckich jest skandalem. To, oczywiście, decyzje polityczne. Powiem wręcz, że jest to decyzja osobista prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli PiS ma nadzieję na pomnożenie szeregów swoich zwolenników takim postępowaniem, to może się srogo zawieść, a przecież idą wybory. Przypomnę, że obniżenie wieku emerytalnego było nie tylko jednym z głównych postulatów Solidarności, ale również postulatem wyborczym Zjednoczonej Prawicy w 2015 roku, a emerytury stażowe były tego projektu drugą częścią. W tej chwili możemy tylko apelować i rozmawiać, sprawa pojawia się, oczywiście, na agendzie rozmów z rządem, ale na razie przerzucamy się różnego rodzaju analizami. Dla mnie osobiście jest to bardziej gra na czas niż prowadzenie rozmów. Na szczęście mamy jeszcze kwestię emerytur pomostowych i w tej sprawie zbliżamy się do sukcesu, czyli wynegocjowania postulatu ich niewygaszania. Wielu pracowników, którzy pracują w ciężkich warunkach czeka na tę decyzję.

Jedną z najważniejszych spraw w naszym regionie jest kwestia świetlicy stoczniowej i tego, by miejsce w którym narodziła się szczecińska „Solidarność” przywrócić do życia. Czy Komisja Krajowa włączy się w proces powołania w świetlicy instytucji kultury?

– Od wielu lat zabiegamy o to wspólnie z przewodniczącym Mieczysławem Jurkiem. Po powstaniu Instytutu Dziedzictwa „Solidarności”, myśleliśmy, że te sprawy nabiorą rozpędu. Powołaliśmy nawet oddział IDS z siedzibą w Szczecinie, by zajmował się on tym projektem. Trzeba powiedzieć w tym miejscu, że to bardzo kosztowne i ogromne przedsięwzięcie. Po licznych spotkaniach, minister Gliński zaproponował, by dokonać oceny, czy prowadzenie spraw świetlicy powinno odbywać się na poziomie oddziału, czy raczej osobnego podmiotu. Zgodziliśmy się, iż lepszym wyjściem jest utworzenie osobnej instytucji z siedzibą w Szczecinie, zamiast zarządzania z Gdańska. Głosem wiodącym w nowej instytucji powinni być, naszym zdaniem, przedstawiciele Zarządu Regionu Pomorza Zachodniego. Rozmawialiśmy o tym w Gdańsku z przewodniczącym Mieczysławem Jurkiem, jest też na to zgoda ze strony Prawa i Sprawiedliwości. Powinniśmy teraz w jak najkrótszym czasie doprowadzić do podpisania porozumienia w sprawie zawiązania tej instytucji i zabrać się do ciężkiej pracy, bo  jeśli jest zgoda polityczna, to znaczy, że są na to i pieniądze. Trudno powiedzieć ile czasu zajmie budowa tej instytucji, ale jest to wielkie wyzwanie. Świetlica powinna przypominać nie tylko o Porozumieniach Sierpniowych z 1980 roku, ale i o strajkach z Grudnia’1970. Powinna też pokazywać lata 90. , przecież to też już historia.

– Na koniec spytam o wybory. Jesteśmy właśnie w fazie przeprowadzania ich w organizacjach zakładowych, za chwilę będziemy przystępować do wyborów wyższych instancji. Jakie pan widzi wyzwania na najnowszą kadencję i dalszą przyszłość?

– Na wyborczym zjeździe w Częstochowie, podjęliśmy decyzję dotyczącą strategicznej zmiany w naszym statucie o wydłużeniu kadencji z czterech do pięciu lat. To się sprawdziło, dlatego że cztery lata ciężko pracujemy, a rok się wybieramy, zaczynając od organizacji w zakładach pracy w styczniu, i kończąc zjazdem krajowym w październiku.  A jakie wyzwania? Teraz nastąpi trudny okres dla związku, bo już mamy zmianę pokoleniową. W wielu sekretariatach pojawią się nowe twarze. I dobrze, oby one były, oby się chciało działaczom związkowym kandydować do władz w sekcjach, sekretariatach, czy w regionach. Mam tylko nadzieję, iż zmiany nie będą okupione wymianą 90 czy 100 procent działaczy, bo to może okazać się ciężkie i trudne dla takiej struktury, przynajmniej na początku. Różnie się mówi, ale najkorzystniejsze są zmiany na poziomie 60:40 lub 70:30, bo to pozwala na płynność działań. Rozumiem jednak, że nie zawsze jest to możliwe, bo decyzja o poświęceniu się pracy związkowej jest trudna, a wpływ mają na nią różne czynniki – zdrowie, sytuacja rodzinna, logistyka. Pamiętajmy jednak, że NSZZ „Solidarność” to demokracja, to wybory.  Chciałbym, by delegaci i członkowie związku mogli wybierać najbardziej merytorycznych kandydatów ze świetnymi programami.

– Dziękuję za rozmowę.

Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie.